Kategoria: Artykuły z czasopisma
„Zakres znajomości języka ojczystego i sprawność w posługiwaniu się nim ułatwia przyswajanie wiedzy z innych dziedzin (przedmiotów) i jest dla każdego ucznia podstawą sukcesu szkolnego” – czytamy w podstawie programowej nauczania języka polskiego w szkole podstawowej1. Dokument podkreśla, że „rozwijanie umiejętności posługiwania się językiem polskim w mowie i w piśmie, w tym dbałość o wzbogacanie zasobu słownictwa uczniów oraz przestrzeganie przez nich norm poprawnościowych, należy do obowiązków nauczycieli wszystkich przedmiotów”2.
Osiemnaście lat pracy przy tablicy w zawodzie polonisty pokazało mi, że są uczniowie i uczennice, którzy uwielbiają czytać, powiększając przez to swój zasób słownictwa, przyswajając niemalże podświadomie złożone konstrukcje składniowe, zapamiętując jednocześnie pisownię wyrazów z trudnościami ortograficznymi. W moich klasach obecni są również uczniowie i uczennice, którzy stronią od książek, teksty omawiane na języku polskim postrzegają często za niezrozumiałe i tym samym nieatrakcyjne. Dlatego kiedy zaczynam zajęcia mające na celu rozwijanie bogactwa leksykalnego, proponuję młodzieży między innymi lekcję z przysłowiami i związkami frazeologicznymi, które poznali podczas pracy z lekturami szkolnymi. Ich znajomość jest niezwykle istotna nie tylko podczas egzaminu ósmoklasisty, bogaty zasób słownictwa przydaje się bowiem również w codziennym życiu – znajomość przysłów i związków frazeologicznych pomaga unikać błędów wynikających z braku zrozumienia znaczenia danego wyrażenia. Ze wzruszeniem wspominam ćwiczenie, w którym moi podopieczni mieli za zadanie połączyć karteczki z częściami przysłów, aby tworzyły poprawną całość i połączyli część A: „Uderz w stół...” z częścią B: „...a głupiemu radość” i z wielkim zapałem uzasadniali wybór części B. Dzięki możliwości zmiany kombinacji udało się odszukać właściwe połączenie i uczyć na błędach, by kształtować ich kompetencje leksykalne i językowe.
Jedno z najważniejszych pojęć w obszarze współczesnej komunikacji? Montaż! „Montaż atrakcji”! Czyli takie wiązanie poszczególnych elementów naszej opowieści, które przyciąga uwagę, sprawia przyjemność i napędza lekturę. Montujemy filmy na YouTubie, podcasty, reklamy, opowiadania, powieści, teksty piosenek, narracje polityczne, „cefałki” i wiele innych rzeczy, które można zdefiniować jako story. Chodzi mi o to, że cel jest zawsze jeden: angażowanie odbiorcy.
Każdy polonista marzy o tym, by jego podopieczni posługiwali się piękną polszczyzną. Oczyma wyobraźni widzi, jak uczniowie podchodzą do jego biurka i za pomocą zgrabnych, retorycznych zabiegów perswadują przeniesienie pracy klasowej na inny termin, a on – urzeczony bogactwem środków językowych swoich uczniów (i przy okazji przepełniony dumą z efektów swojej pracy) – z nieskrywaną przyjemnością kiwa głową na znak zgody. Taki wariant mógłby być jedynie sceną z dobrego filmu, ponieważ z reguły praktyka szkolna pisze zgoła inne scenariusze. Zazwyczaj wygląda to tak, że owszem – uczniowie chcą przenieść pisanie sprawdzianu na inny termin – ale ich komunikaty perswazyjne pozostawiają wiele do życzenia. Co więc pozostaje twórczemu poloniście? Walczyć o wzbogacenie uczniowskiej leksyki. Zatem do dzieła!
W pracy nauczyciela języka polskiego nieustannie rozwijamy kompetencje naszych podopiecznych w umiejętnym posługiwaniu się językiem ojczystym, który jest jednym z narzędzi służących komunikowaniu się. Aby uczniowie i uczennice w pełni rozwijali swoje umiejętności komunikacyjne w mowie i w piśmie, warto wykorzystać narzędzia dostępne w internecie. Są one bezpłatne, intuicyjne i motywują uczniów do pracy, której efektem jest zwiększenie bogactwa językowego.
Pojęcie escape roomu w dzisiejszych czasach chyba już dla nikogo nie brzmi obco. Najprościej rzecz ujmując, jest to gra polegająca na wydostaniu się uczestników z zamkniętego pokoju w określonym czasie. Elementem, który przybliża drużynę do finału, jest zestaw sprytnych zagadek typu sudoku, puzzle, łamigłówki czy rebusy.
W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Weronika Murek, młoda, ale uznana już pisarka, deklaruje, że nie lubi zajmować się kwestią cielesności w literaturze. Jednocześnie przyznaje, że owa niechęć zrodziła się w chwili, gdy ciągle musiała odpowiadać na pytania o cielesność, bo taki jest zasadniczy kontekst dla twórczości młodych kobiet: „Mogą cię zaprosić na niszową debatę o awangardzie, ale nawet tam pojawi się pytanie, jak się czujesz we własnym ciele i jak o nim myślisz, jak wpływa na to, co piszesz.
Przysłowie chińskie mówi, że jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. Nie można się z tym nie zgodzić. Bodziec obrazkowy jest szybciej i łatwiej „przyswajalny” zarówno przez uczącego się, jak i przez czytelnika. Dlaczego więc nie wykorzystać go na lekcjach języka polskiego? Zachęcam do zabawy i nauki z komiksem w roli głównej!