Wzór…
Załóżmy, że na postawione wyżej pytanie odpowiemy twierdząco. Musimy wówczas konsekwentnie przyjąć, że istnieje wiedza, którą można upowszechnić z pożytkiem dla odbiorcy – tak można by m.in. zdefiniować na szybko naukę – jako po prostu efektywne przekazywanie wiedzy. By ją zdobyć, wystarczy – według panującego przekonania – przeczytać książkę, pójść na kurs, na zajęcia, obejrzeć ów „wzór” na żywo, zetknąć się z nim itd. W każdym razie, w podziale ról komunikacyjnych odpowiedzialność za przekazanie danej treści, pożądanego ideału spada na nadawcę – bez względu na to, czy będzie to trener piłki nożnej czy nauczyciel. Odbiorca ma ten komfort, że mimo wszystko – nawet podświadomie – często może czuć się usprawiedliwiony, żyjąc z przyjemną świadomością, że zawsze ma kogo oskarżyć o ewentualne fiasko otrzymanej lekcji. Na takiej zasadzie działa chyba większość podręczników… czegokolwiek. Istnieją poradniki, całe tony papieru, po przeczytaniu których czytelnik może lamentować, pisząc: „Ale ja robiłem tak jak tam wskazywali autorzy!”. To nota bene historia romantyka, o którym mówiliśmy ostatnio, a który poczuł gwałtowne rozczarowanie, gdy wreszcie zrozumiał, że istnieje dość spora różnica między światem książkowym (wiedzą książkową) a rzeczywistym (wykorzystaniem tej wiedzy). I – rzecz jasna – obwiniał o to...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Polonistyka"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!