Zaraz, zaraz – ale z klasyki czy z kanonu? Od kilku tygodni pełni niepokoju debatujemy nad zmianami w szkolnym kanonie (Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło nowe podstawy programowe i przemeblowało listy lektur obowiązkowych i nadobowiązkowych) oraz zastanawiamy się nad konsekwencjami, jakie mogą przynieść te zmiany. Profesor Andrzej Waśko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, szef zespołu odpowiedzialnego za przygotowanie nowej listy lektur, podkreślał, jak bardzo zależy mu na tym, by dzieci i młodzież poznawały jedną literaturę. Właśnie: jedną. Ta liczba pojedyncza wydaje się tutaj najważniejsza, jakby miała być lekarstwem na bezradność wobec stosunkowo świeżego i następującego odkrycia. Kanon bowiem nie spada z nieba, kanon układany jest przez ludzi i na dodatek w określonym celu: by zaspokoić konkretny głód, ustalić, kim jesteśmy jako zbiorowość, ale już nie jako jednostka. „Jedna literatura” oznacza również, że ustalenia są bezdyskusyjne; owa bezdyskusyjność dotyczy nie tylko linii (znowu w liczbie pojedynczej) interpretacyjnej, ale i tego, że kanony (w liczbie mnogiej) nie wchodzą w grę i czytanie „co komu bliskie” i „co komu potrzebne” nie będzie dopuszczalne. Szkoła rzadko kiedy kojarzyła się z wolnością, dlatego system zakazów i sztywne listy lektur nie są wstrząsającą zmianą. Co innego biblioteka, która jest przestrzenią swobody, gdzie możliwa jest nawet najbardziej ryzykowna wyprawa w nieznane. Biblioteka publiczna daje szansę eksperymentu bez wymogu zdawania raportu z wynikami. Jasne jest, że każdy, kto czyta, wywoływany jest do krytycznej odpowied...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Polonistyka"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!