Kiedy dowiedziałam się, że ten numer „Polonistyki” będzie poświęcony dramatowi poetyckiemu, a ja mam na ten temat coś napisać, zadałam sobie podstawowe pytanie: Jakie dzieła mam uznać za dramat poetycki? Definicja tego typu dzieła dramatycznego jest przecież wyjątkowo nieostra, dyskusyjna i jakoś tam wewnętrznie sprzeczna. Dlaczego? Z jednej strony mówi się, że termin obejmuje różnorodne zjawiska w dramacie XX wieku… (co to znaczy: różnorodne zjawiska?!), z drugiej, że rzecz dotyczy typu dramatu rozwijającego się na przełomie XIX i XX wieku, będącego w opozycji do dramatu realistycznego oraz naturalistycznego1 (Jak romantycy mogliby się sprzeciwiać czemuś, co dopiero miało zaistnieć?! To absurd!). Wyróżnikami mają być:
POLECAMY
- Odejście od klasycznych zasad dramatu.
Czyli początek stanowiłyby dzieła Szekspira?! (Wytłumaczę się od razu – wnioskuję, odwołując się praktycznie wyłącznie do aktualnie obowiązującej podstawy programowej). - Swobodna kompozycja.
Czyżby jednak romantyzm był u źródeł? - Poetyckość języka.
Znów Szekspir się kłania. No i romantycy, i Wyspiański. Jak jednak wyłączyć z kategorii poetyckości dzieła wcześniejszych dramaturgów – choćby Sofoklesa tak lirycznie piszącego o egzystencji człowieka? XX-wiecznych dramatów, które można by określić jako poetyckie – autorstwa na przykład Gajcego, Świrszczyńskiej czy Herberta – się w szkole nie omawia, więc szersze rozważania o ich twórczości dramatycznej sensu większego nie mają. - Stylizacyjność.
No to w grę będzie wchodzić w naszym kanonie tylko Wesele. - Paraboliczność (przypowieść).
Hm… mogą w grę wchodzić jedynie niewielkie fragmenty III części Dziadów. - Metaforyczność, wielopłaszczyznowość i symboliczność znaczeń, ironia.
Bardzo szeroki czasowo zasób utworów. - Charakter filozoficznego uogólnienia.
A tu wchodzą w grę prawie wszystkie dzieła dramatyczne omawiane w szkole średniej (no może poza Odprawą posłów greckich i Powrotem posła, w których filozofii nie ma nawet na lekarstwo). - Odwołanie do takich gatunków dramatycznych, jak: tragedia, misterium, mirakl, moralitet, dramat romantyczny, psychologiczny, fantastyczny, baśń sceniczna.
To wszystko razem wzięte powoduje, że mam odczucie sztuczności, nieklarowności i wtórności takiego definiowania. Lepsze z punktu widzenia nauczycielek i nauczycieli, bo określające współzależności poszczególnych elementów omawianego typu dramatycznego (a tym samym rozstrzygająca wątpliwości), jest to, które znajduje się w Encyklopedii teatru polskiego2. Zwraca ono uwagę na to, iż:
Utwory spod tego znaku mają strukturę otwartą, często posługują się obrazami i eksponują rolę poetyckiego języka, a pragnąc uchwycić „niepojętą istotę rzeczy” (…), wykorzystują inspiracje romantyzmu, symbolizmu, ekspresjonizmu, nadrealizmu. Wzrost znaczenia współczynnika lirycznego nadaje większą rangę literackim niż scenicznym środkom dramatu poetyckiego, prowadzi do rozmycia formy wskutek autonomizacji niektórych partii dzieła (np. wiersz wpleciony w strukturę dramatu w „Kordianie” Juliusza Słowackiego, 1834 czy w „Wyzwoleniu” Stanisława Wyspiańskiego, 1903). W takiej otwartej strukturze swobodnie mogą funkcjonować wypowiedzi autorskie („Irydion” Zygmunta Krasińskiego, 1836) i różne formy subiektywnego komentarza, refleksje i sentencje, wpisywane zarówno w didaskalia, jak w tekst główny dramatu (np. w dramatach modernistów). Różnorodna tematyka – biblijna, mitologiczna, legendarna, historyczna...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Polonistyka"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!