"Jedenasta książka poetycka Marcina Świetlickiego. Jedenaście razy po pięć wierszy. Pięćdziesiąt pięć. Szaleństwo” – zachęca czytelnika skrzydełko tomiku i rzeczywiście okazuje się, że ma on dość specyficzną konstrukcję. Każdy z jedenastu podrozdziałów tworzy pięć wierszy, które łączy wspólna tematyka. Jest tu więc pięć wierszy na początek; pięć o ojcu, a raczej o jego odejściu; wiersze o Polsce; wiersze o wierszach, czyli pisaniu; kilka lękowych; nabożnych o Bogu; pięć o księżycu; wiersze o psie; także o mieście i na zakończenie pięć wierszy na koniec. Mimo zdawałoby się pozornej różnorodności, całość łączy wspólna poetyka, językowe dekonstrukcje, piosenkowy charakter tekstów, mocna fraza i... tematyka.
POLECAMY
Z pięciu wierszy na początek wyziera silne poczucie wyobcowania, bycie na nie, nie stąd i w poprzek. Taka postawa to nieustanna walka ze światem, ale i samym sobą, bo przecież bycie outsiderem, bycie w kontrze wymaga ciągłej obecności, stałego odnoszenia się do zjawisk. Poeta jest więc na tyle blisko, by móc obserwować, by oglądać rzeczywistość, choćby poprzez szkło telewizyjnego ekranu. I nie ma w tych wierszach sympatii, empatii i taryfy ulgowej – ciosy są zręcznie wyprowadzane na lewo i praw...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Polonistyka"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!