W pierwszej części noszącej tytuł Smolenia 50 narrator dzięki swej poetyckiej wyobraźni przywołuje duchy przeszłości. W realnej topografii Krakowa za pomocą przedmiotów, takich jak: znaleziona przypadkiem na dnie szafy menora, koszerne potrawy czy postaci rabina i chłopców z chederu odtwarza/tworzy nieistniejącą już żydowską rzeczywistość. Na tę samą przestrzeń nakłada kolejną perspektywę czasową – dziecięce wspomnienia miejsc eksplorowanych w tajemnicy przed rodzicami. Te dwie przeszłości tworzą swoisty palimpsest, ale żadnej z nich narrator nie czyni ważniejszą, nie wartościuje, obie istnieją na równych prawach, tworząc nową, nieco surrealistyczną i chwilami oniryczną wizję świata. Właśnie tutaj mamy do czynienia z tryumfem poetyckiej imaginacji – bo to, czego narrator nie może pamiętać, czego sam nie mógł doświadczyć, czego nie przeczytał ani nie dojrzał na fotografii, dopełnia, sięgając po swą poetycką wrażliwość i wyobraźnię. To one pozwalają mu powołać do istnienia prawdopodobne byty minione i wydaje się, że w ich przypadku nie ma najmniejszego sensu zadawać pytania, czy istniały naprawdę.
POLECAMY
Narrator niekiedy zaznacza swoją obecność, ujawniając czytelnikowi zachodzące na jego oczach mechanizmy tworzenia świata przedstawionego – zdradza je choćby w tytułowej Drożdżowni. Ukazuje w niej chłopięcą kondycję, nieświadomość własną oraz towarzyszy swoich dziecięcych eskapad co do istnienia żydowskiej przeszłości: „Nie wiedzieliśmy jeszcze, że w ruinach nad rzeką ukrywa się mała bóżnica” (Drożdżowania). Na kolejnym zaś poziomie – dojrzałego narratora demiurga – zostaje ona przywołana/powołana do istnienia za pomocą poetyckiej wyobraźni.
W kolejnym rozdziale pt. Mały cukiernik, w którym w...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Polonistyka"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!