Forrest Gander, Bądź blisko, przeł. Julia Fiedorczuk, Lokator, Kraków 2020.
POLECAMY
Wybielając
spacje między
pniami, mgła od-
dziela od
wielkiej zieleni
sylwetkę
każdej sosny
na zboczu.
Może taka jest
prawda, tylko coś
ją zasłania?
Pośpiech, nieuwaga? Mgła.
Sosna. Zaczepki
grubodzioba. Nagle
coś się zmienia i
lądujesz w innym
świecie, którego
nie szukałeś,
gdzie widzisz, że to
ty zawsze byłeś
watahą u drzwi.
Pozostawionych
otworem, ziejących,
twoich drzwi. Więc wpadasz
do środka, jesteś Niszczycielem
i wyłupujesz prawe
oko, które ci było powodem
do grzechu. I jesteś
Doskonałym Kłamcą,
pożerającym swoje
własne ciało.
I jesteś Tym-Który-Nie-
Puści, szarpiesz swoje ścięgna, żujesz
kość udową. Nie umiesz
się powstrzymać, musisz
ponawiać atak, samego
siebie szturmować w bezbronności,
w intymności umierania,
kiedy schylasz się, żeby podnieść
przez chusteczkę rozdeptanego pająka
z podłogi sypialni
w splocie słonecznym
na wpół wyczuwając
siłę tego, czego jeszcze
nie da się uchwycić,
znowu odkrywając, że już
uczestniczyłeś w czymś podobnym
do równania z resztą, z boskim przepadkiem,
z resztką niemożliwości
pojednania –
z czym? Znowu to samo. Wybacz
sobie, mówią, ale
kiedy już wybaczysz
co przeżyłeś,
z czym zostaniesz? Nie da się
oddzielić pojedynczej działki
momentu od stabilnego
przepływu godzin
ani nawet odróżnić
szlaków mrówek
przemykających masywną
plątaniną podziemnych
korytarzy od postrzępionych resztek
galaktyki podświetlonych
gwiezdnym blaskiem. Myślisz:
czas zamknąć drzwi
Ale twoja twarz jest
odmieniona, powleka ją
sieć zmarszczek. To
najwyraźniej
następny etap,
na którym zaczynasz
rozpoznawać w swoim
śmiertelnym ciele
w tym splocie
najróżniejszych zaczepów do świata
repozytorium wszystkie,
co nieświadomie
wziąłeś w siebie, ludzkiego
i nie, ta naładowana
i reagująca całość
sprawia, że teraz drżą ci
ręce, skoro
dostrzegasz
ciało twojego ciała –
podobne do
wiszącego nieruchomo dzwonu,
który zbiera i skupia
wszystkie okoliczne
widmowe pogłosy.
Forrest Gander, którego książka ukazuje się po raz pierwszy po polsku, w przekładzie wybitnej pisarki i tłumaczki Julii Fiedorczuk, to poeta za granicą znany i nagradzany, w 2019 roku otrzymał Nagrodę Pulitzera właśnie za omawianą tutaj książkę.
Istotne jest jeszcze jego drugie, poza literaturą, kierunkowe wykształcenie – geologia – ono bowiem sprawia, że język poetycki nie ma charakteru wyłącznie retorycznego konstruktu, ale opiera się na głębokiej wiedzy o świecie. Kryzys zaś, który opisuje Gander, ma charakter kosmiczny. Poeta ten uznawany jest za jednego z najistotniejszych twórców ekopoetyki – takiej odmiany poezji, która nacisk kładzie na związki człowieka i przyrody, a przede wszystkim poszukuje perspektywy opisu jak najdalszej od antropocentrycznej, negującej miejsce człowieka w centrum świata i ponad nim zarazem.
Wiersze znajdujące się w tomie Bądź blisko (w oryginale Be with) powstały po śmierci żony Gandera, także poetki – C.D. Wright. Obok nich znajduje się także cykl napisany w czasie umierania i po śmierci matki poety – chorej na alzheimera, niepamiętającej już, kim jest ten dbający o nią człowiek. Przeżywanie żałoby to nie tylko etap, ale bardziej stan trwały, przekonanie, że nie da się przepracować odejścia ukochanej osoby.
Fiedorczuk, sama zaangażowana w różne rodzaje literatury ekologicznej, poszukująca od lat środków wyrazu umożliwiających stworzenie tekstu otwartego na różne wymiary świata nieludzkiego (i znajdująca je, czego najlepiej dowodzi Nagroda im. Wisławy Szymborskiej przyznana jej w 2017 roku za książkę poetycką Psalmy), pisze w posłowiu do Bądź blisko, że decyzja o przetłumaczeniu tej książki była „jak skok do basenu bez upewniania się, czy jest w nim woda”: „Gander pisze w sposób bardzo precyzyjny, zarazem jednak eksperymentuje ze wszystkimi poziomami języka, od składni po metaforykę, budując palimpsesty znaczeń i nawiązań”.
To, co wydaje mi się w tej książce najistotniejsze, to wątek obecności w świecie i jego poznania, połączony, a właściwie ściśle spleciony z wątkiem ekologicznym. Otóż zdaniem Gandera nie ma innej obecności niż obecność ciała – z wszystkimi konsekwencjami, jakie się z nim wiążą. To ciało jest obecne, poprzez ciało dokonuje się proces poznawania świata i to ciało ten świat opuszcza. Nawet akceptacja cierpienia towarzyszącego śmierci wiąże się z ciałem, nie ma przed bólem ucieczki, bo ciało nie jest w stanie mu umknąć. Gander nieustannie balansuje zatem między myślą a ciałem, zaciera napięcie, jakie w kulturze tradycyjnie temu podziałowi towarzyszyło. „Dostrzegasz ciało swojego ciała”, pisze w wyżej zacytowanym wierszu, jakbyśmy potrzebowali jakiegoś dystansu od niego, jakby zarazem musiała nam towarzyszyć podwójna świadomość – naszego ciała i naszej w nim obecności.
Taszczysz roje bakterii
w zgięciu kolana, w moich wnętrznościach
wiją się helminty. Któż kiedykolwiek
był wyłącznie sobą?
– stawia pytanie w wierszu otwierającym książkę, zatytułowany...
Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Polonistyka"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!