Ucząc się języków obcych, narzekamy czasem na niezrozumienie pewnych ich zasad fonetycznych czy morfologicznych, np. na nietypowe formy liczby mnogiej w języku angielskim. Tam obok formacji regularnych z głoską -s jako wykładnikiem mnogości dodanym bezpośrednio do formy liczby pojedynczej: boy – boys, gir l– girls, car – cars, mamy takie przykłady, jak: wife (żona) – wives, ox (wół) – oxen, dictionary (słownik) – dictionaries, mouse (mysz) – mice. Czasem nie zdajemy sobie jednak sprawy, że w naszym rodzimym języku nierzadko czekają na nas podobne pułapki i to na różnych poziomach tego podstawowego narzędzia komunikacji.
Autor: Karolina Fober
System językowy, by działał jak sprawne narzędzie komunikacji, ulega ciągłym przeobrażeniom we wszystkich swych podsystemach – fonetycznym, leksykalnym, w sferze semantyki i składni. Wyobraź sobie, że jesteś na rynku w Kórniku i podchodzi do Ciebie nieznajomy z zapytaniem: Kędy pierwej pobieżeć, iżbym dotarł ku wieżycom zamku familii Działyńskich? Jest to wypowiedź ogólnie zrozumiała (nieznajomy chce dotrzeć do znanego zamku kórnickiego), jednakże większość formacji leksykalno-składniowych w niej zawartych wydaje się już pochodzić z innej epoki historycznojęzykowej. Jak zatem funkcjonuje nasz język, jeżeli chodzi o życiorys i ewolucję jego poszczególnych podsystemów? Czy warto „walczyć” o wychodzące z użycia lub archaiczne już struktury leksykalne, fleksyjne, składniowe oraz semantyczne?
Używamy ich na co dzień, ubarwiają nasz język, nierzadko intensyfikują treść i wymowę tworzonych przez nas tekstów. Jednak niepoprawnie odtworzone i niewłaściwie użyte w tekście frazeologizmy czy przysłowia mogą spowodować, że nasza wypowiedź przestanie być logiczna i przejrzysta, a stanie się niespójna lub nawet absurdalna czy śmieszna.