Zaczyna się tak: Idziesz do przedszkola i tam ci mówią, że czytanie książek jest pożyteczne, rozwija wyobraźnię i wzbogaca. Czytają ci coś o misiach – jest miło. Potem w pierwszych klasach szkoły podstawowej powtarzają ci – w zasadzie – to samo, robisz nawet projekt multimedialny Książka najlepszym przyjacielem – a równocześnie zmuszają cię do czytania o psie, który jeździł koleją. Trochę nudno, ale jeszcze do przeżycia. A później zostajesz gimnazjalistą i licealistą, zaczynasz czytać prawdziwe dorosłe książki i okazuje się, że pisali je głównie nieżyjący Polacy.